Stylowa komódka, potocznie zwana “rumunką”. Jak przerobić komodę? Ta myśl od dawna chodziła mi po głowie. W końcu nadarzyła się okazja, aby się za nią zabrać i nadać jej odrobinę szyku i elegancji.
Klasyka w czystej postaci idealnie będzie pasować do jej przyszłego właściciela. Komódka trafi bowiem do sypialni mężczyzny z klasą, który lubuje się w sztuce i rękodziele.
Niech Was nie zwiedzie piękny (nieskromnie stwierdzam) efekt końcowy tej metamorfozy, bo historia tej komody nie jest usłana różami. Przyjechała do mnie w kiepskim stanie, porozjeżdżane listwy, ułamana noga i stan ogólny jakby ktoś nią rzucał na lewo i prawo.
Bardzo zazdroszczę moim koleżankom po fachu, które mają zaprzyjaźnionych, godnych zaufania kurierów – w tym biznesie to na wagę złota….
Mimo tych mankamentów, udało mi się “postawić ją na nogi”. Oczywiście nie obyło się bez wpadek – ale o tym poniżej. Czytajcie dalej, aby dowiedzieć się jak przerobić komodę.
Jak przerobić komodę, krok 1 – szlifowanie komody
Standardowo zaczęłam od brudnej roboty, czyli szlifowania i matowienia komody.
Korpus miał być w ciemnym kolorze, więc tu nie musiałam bawić się w dokładne szlifowanie. Wystarczył papier 180, następnie drobniejszy do zmatowienia i wygładzenia i gotowe.
Blat i szuflady to już niestety inna historia – wspominałam o wpadkach? Tu właśnie się one pojawiły…
Ku przestrodze, kilka cennych rad dla Was (uczenie się na cudzych błędach to najlepsza sprawa) :
- NIE SZLIFUJCIE szlifierką elementów fornirowanych
- NIE IDŹCIE NA ŁATWIZNĘ – szlifujcie ręcznie, dłużej, ale drobnym papierem! Gradacja 120 to za dużo, 180 też ryzykowne, polecam powyżej 200. Namęczycie się, ale nie skończy się to, tak jak u mnie. Zdradzę Wam, że blat komody z szablonem (który ostatecznie wyszedł fajnie na szczęście) to tak naprawdę kamuflaż dla przetartego w jednym miejscu forniru. 😀
Szlifowanie komody
Komoda przed malowaniem
Szuflady po wyszlifowaniu nie wyglądały zachęcająco, powiem szczerze, że byłam nawet lekko przerażona, co z tego wyjdzie. Miejsca po uchwytach były jaśniejsze, dalsze ścieranie frontu, w celu wyrównania koloru groziło przetarciem forniru, więc nie ryzykowałam. Liczyłam w głębi serca, że odrobinę ciemniejsza bejca zakamufluje niedoskonałości i wyrówna koloryt. Ostatecznie nie wyszło tak źle, chociaż pewnie znawcy tematu i doświadczeni stolarze będą mieli z tego niezły ubaw. 😀
Szuflady po szlifowaniu
Krok 2 – czyszczenie okuć
Mosiężne okucia nie były w złym stanie, trochę przybrudzone, lekko ciemne. Tak naprawdę do innej stylizacji mogłyby zostać nieruszone, ale do tej komody potrzebowałam je nieco rozjaśnić i ozłocić. Skutecznie pomogła kąpiel w roztworze sody oczyszczonej i kwasku cytrynowego (bądź soku z cytryny). Do tego lekkie patynowanie, przy pomocy złotej pasty na bazie wosku i gotowe. Zobaczcie, jak uchwyty wyglądały przed i po odświeżeniu.
Dodam, że demontaż tych uchwytów to niezła próba cierpliwości – min. 2h pracy.
Okucia przed odświeżeniem
Okucia po “kąpieli”
Krok 3 – malowanie korpusu komody
Tu zaczyna się już przyjemniejsza część metamorfozy. Do tego projektu użyłam po raz kolejny farby kredowej Fleur Paint. Pisałam już o niej sporo przy realizacji biurka.
Bazowym kolorem był Trendsetter Blue, jednak przyciemniłam go sporą ilością czarnej farby i czarnego barwnika (dokładny przepis to: 0,75 l Trendsetter Blue + 133 ml Black + ok 3 łyżek czarnego barwnika Luxens). Idealne krycie zapewniły 3 warstwy farby.
Malowanie korpusu farbą kredową Fleur
Malowanie – warstwa pierwsza
Jak przerobić komodę, krok 4 – bejcowanie komody
Zarówno blat, jak i szuflady pokryłam 3 warstwami bejcy w kolorze złocistego dębu marki Syntilor. Dla wrażliwych na smrody informuję – ku mojemu zaskoczeniu ta bejca prawie w cale nie śmierdzi i jest naprawdę niezła. 🙂
Poniżej dwie szuflady po pierwszej warstwie bejcy, trzecia niebejcowana, zakurzona i jeszcze niedoszlifowana (wygląda tu tragicznie).
Bejcowanie szuflad
Krok 5 – malowanie blatu szablonem
Tak jak już wspomniałam, początkowo szablon miał być jedynie kamuflażem dla przetartego forniru. Jednak po przygotowaniu podłoża pod szablon (złota farba metaliczna Fleur) stwierdziłam, że nic nie dzieje się bez przyczyny i ten pomysł z szablonem to będzie strzał w dziesiątkę. 🙂
Zanim pomalowałam środek blatu na złoto, przygotowałam granatową ramkę, aby odciąć złoty kolor od drewna. Do tego celu użyłam taśmy malarskiej. Wszystkim niedowiarkom, którzy wątpią w stworzenie idealnych pasków bez zacieków zdradzam mały trik: Zanim położycie farbę w docelowym kolorze, pomalujcie najpierw zaznaczony obszar, a głównie brzegi taśmy, kolorem tła. W moim przypadku tłem było drewno, więc użyłam bezbarwnego lakieru, aby “zablokować” brzegi taśmy i uniknąć zacieków. Dzięki temu linie wyszły idealnie.
Później już mozolne malowanie po szablonie. Szablon oczywiście od FAFAME.pl. Kluczem do sukcesu jest pędzel gąbkowy (lub kawałek gąbki do mycia naczyń) oraz półsucha farba i tapowanie nadmiaru farby z gąbki przed pomalowaniem szablonu.
Niestety po całym procesie zostaje nam umycie szablonu z zaschniętej farby (mało przyjemna czynność – mi pomogło moczenie w rozpuszczalniku, dobrym pomysłem jest też szczoteczka do paznokci z krótkim włosem – gąbeczka zaciąga drobne elementy szablonu).
Efekty nocnego malowania poniżej.
Malowanie blatu
Malowanie ramki
Szablon malowany ręcznie
Fragment z przetartym fornirem
Krok 6 – wykończenie komody
Do zabezpieczenia korpusu i blatu użyłam satynowego lakieru Fleur. Korpus pokryłam dwoma warstwami, blat czterema.
Fronty szuflad zawoskowałam bezbarwnym woskiem Clear Wax Annie Sloan i wypolerowałam.
Dotyk woskowanego mebla to jednak zupełnie inne doświadczenie niż dotyk mebla lakierowanego…
Do tego powierzchnia fajnie się błyszczy pod światło. Nie przepadam za woskowaniem, ale do drewnianych elementów zdecydowanie polecam (no może z wyjątkiem blatów narażonych na mocne eksploatowanie – tu bezpieczniejszy będzie lakier).
Krok 7 – wykończenie detali
Ostatnim krokiem było ponowne zamontowanie oryginalnych okuć i wyłożenie szuflad tapetą.
Jeszcze filc pod nóżki i GOTOWE!
Stylowa rumunka dostała nowe życie. 🙂
Jeśli metamorfoza Wam się podoba, lub jeśli choć trochę ten post był dla Was przydatny – zachęćcie mnie do dalszego tworzenia i pisania dla Was i zostawcie komentarz. 🙂
Tymczasem efekty mojej pracy poniżej: